Oj, miałam ja z tą księgą,
miałam. Najpierw wykasowałam sobie maile od pani Marty i nie miałam adresu do
wysyłki, ba nawet nie mogłam się w żaden sposób z panią Martą skontaktować. W
końcu pani Marta się odezwała i kiedy miałam już adres i szczęśliwa chciałam
księgę wysłać, uległa ona zniszczeniu. Byłam wściekła i zrozpaczona. Na
szczęście do wesela było jeszcze trochę czasu a więc zabrałam się od nowa do
pracy. Wymyśliłam też, że wzmocnię brzegi księgi w miejscu gdzie wycięte są
dziurki na sprężynę. No i już trochę szczęśliwsza zabrałam się do pracy. Po wzmocnieniu
20 kartek już nie byłam tak pewna, że mój pomysł jest dobry, bo księga robiła
się w tym miejscu coraz grubsza i kiedy zrobiłam następne 10 kartek wiedziałam już,
że nie zepnę jej sprężyną. Pomyślałam, że może użyję kółek, po następnej dziesiątce
„ulepszonych” kartek i to okazało się niemożliwe. I wtedy moja kolejna księga
nie mogła być wysłana. Byłam zła na siebie i wszystkich wokoło. Zabrałam się po
raz kolejny do pracy.
NO I JEST :)
Mam nadzieję, że się spodoba.
Tak miała wyglądać księga po wzmocnieniu. Bardzo mi się podobała do momentu kiedy zaczęła "tyć" i "tyć" :)
I taki grubasek się z niej zrobił :)
Teraz już wiem, że wzmocniona może być tylko księga, która ma ok. 25 kartek.
Księga pani Marty ma ich aż 50 .
Podziwiam i gratuluję, przepiękna księga:)
OdpowiedzUsuń